Wiedza i dobre nawyki nie idą w parze. Takie wnioski płyną z badań dotyczących segregacji e-odpadów. Choć Polacy mają świadomość, że elektrośmieci trzeba segregować, to tylko 2/3 deklaruje, że faktycznie to robi. A to od Twoich decyzji zależy, czy pomożesz, czy zaszkodzisz planecie.
Stary tablet, nieużywany telefon, zawieruszony na strychu aparat fotograficzny…
W domach Polaków zalega blisko 20 mln sztuk elektrośmieci. Statystyczny Europejczyk kupuje 72 urządzenia na prąd, przynajmniej 11 nie używa. Choć wiedza na temat segregacji odpadów jest coraz większa to wciąż jeszcze dużo mamy do zrobienia. Nie zawsze zdajemy sobie sprawę, jaką wartość ma zużyty sprzęt albo jak może być szkodliwy. Poza tym, wielu konsumentów nie do końca wie, że na przykład zużyty pendrive, grająca książeczka czy świecące buty to też elektrośmieci, których nie można wrzucić do zwykłego śmietnika.
Na początek edukacja
Segregacja elektroodpadów jest ważna z kilku powodów.
Po pierwsze: elektryczne śmieci można ponownie przetworzyć i wykorzystać do stworzenia czegoś nowego. Telewizor, komputer czy suszarka są źródłem wartościowych surowców. Ze zużytego sprzętu odzyskuje się między innymi: szkło, aluminium, luminofor czy metaliczną rtęć. Dla przykładu z jednej świetlówki można wykorzystać aż 90 proc. materiałów!
Tytan może znaleźć nowe życie w ramie roweru czy zestawie kijów golfowych. Miedź i cynk służy do produkcji kabli, rur i elementów do nowej elektroniki.
Co ważne, do przetworzenia nikomu niepotrzebnych już przedmiotów zużywa się znacznie mniej energii niż przy produkcji nowego sprzętu.
Po drugie: elektrodpady mogą zawierać substancje niebezpieczne, które stanowią zagrożenie dla naszego zdrowia i środowiska. Szczególnie groźne są zużyte baterie, które zawierają szkodliwe związki, takie jak ołów, kadm i rtęć. Mogą one doprowadzić do uszkodzenia nerek, wątroby i serca, do tego deformują kości. Stężenie tych pierwiastków w organizmie może też zwiększyć ryzyko rozwoju nowotworu.
Zmarnowany potencjał
ONZ alarmuje: góra elektrośmieci to jednocześnie góra złota – choć to skarb trudno dostępny. Szacuje się, że corocznie wyrzucane miliony ton sprzętu zawierają surowce warte nawet 90 mld dolarów.
Wśród czempionów recyklingu e–śmieci są dziś kraje skandynawskie. W Szwecji ponad 90 proc. sprzętu elektronicznego wprowadzanego na rynek trafia do utylizacji. Dobrze z elektroodpadami radzą sobie też Norwegia i Szwajcaria. Najgorzej Rumuni, Cypryjczycy i Grecy.
W Polsce – jak pokazuje najnowszy raport „Global E-waste Monitor 2024” – poziom zbiórki elektrośmieci wynosi aż 85%. To stawia nas w czołówce krajów europejskich, które przekroczyły wymagania narzucone przez unijne dyrektywy.
Śmietnik? To zły wybór
Co zatem możemy zrobić ze starym telefonem i czajnikiem elektrycznym? W pierwszej kolejności niepotrzebne już urządzenia można spróbować sprzedać albo oddać. Coś, co dla nas staje się bezużyteczne, dla kogoś innego może okazać się wymarzonym sprzętem.
Ale opcji na ekodziałanie jest zdecydowanie więcej:
> Czerwone pojemniki – można do nich wrzucać zużyty sprzęt nieprzekraczający 50 cm, a więc: aparaty fotograficzne, suszarki, tostery, telefony, laptopy oraz baterie.
> PSZOK – Punkt Selektywnego Zbierania Odpadów Komunalnych. To specjalnie zorganizowane miejsce dla mieszkańców gminy, gdzie można zostawić niepotrzebny sprzęt.
> sklep, w którym kupiliśmy sprzęt elektroniczny ma obowiązek przyjąć zużyte produkty.
> każda gmina organizuje co jakiś czas zbiórkę elektrycznych śmieci. Można je zostawić w wyznaczonym punkcie. Stamtąd są zabierane, odpowiednio segregowane i recyklingowane.
Niepotrzebne już urządzenia mogą zostać poddane recyklingowi niemal w 100%. A to oznacza mniej odpadów na wysypiskach i mniej niebezpiecznych dla środowiska substancji.
Pamiętaj! Najważniejszy jest zdrowy rozsądek. Kolejny zakupiony „niezbędny” gadżet to gotowy przepis na produkcję nowych elektroodpadów!
Artykuł powstał w ramach kampanii edukacyjnych organizowanych przez Fundację Odzyskaj Środowisko i Biosystem.