Choć dziś do recyklingu trafia zaledwie jedna piąta produkowanych na świecie elektrycznych śmieci, to w najbliższych latach sytuacja ta ulegnie diametralnej zmianie. Tak twierdzą analitycy z GlobeNewswire. Wyliczyli oni, że rynek gospodarki odpadami elektrycznymi w 2019 roku był wart 3,6 mld dol. Na podstawie swojej wiedzy, wynikającej z analizy różnych czynników gospodarczych i społecznych byli oni w stanie przewidzieć, że rynek ten do 2026 roku wzrośnie… niemal czterokrotnie.
Zdaniem ekspertów, stanie się tak z kilku powodów. Pierwszy wynika z rozwoju nowych technologii. Naturalnym tego następstwem będzie to, że klienci zaczną kupować coraz więcej urządzeń elektronicznych, a więc potencjalnych elektrycznych śmieci. Ludzie zaczęli też zwracać uwagę na to, jak niewłaściwe składowanie i nieprofesjonalna utylizacja wpływają na nasze zdrowie. W efekcie, coraz silniejsza będzie potrzeba powstawania kolejnych wyspecjalizowanych zakładów.
W unieszkodliwianiu elektroodpadów dominują obecnie trzy strategie. Pierwsza obejmuje składowanie, druga rozbieranie i przetwarzanie, a trzecia ponowne wykorzystanie. Pierwsza jest najbardziej obciążająca dla środowiska, ponieważ stwarza ogromne ryzyko przedostania się niebezpiecznych substancji do gleby. Druga pozwala odzyskać z elektrycznych śmieci cenne surowce, ale niewłaściwie realizowana może również przyczyniać się do powstawania zanieczyszczeń. Trzecia jest najbardziej przyjazna dla środowiska, ponieważ nie tylko nie skutkuje powstawaniem niebezpiecznych produktów ubocznych, ale i pomaga zredukować produkcję kolejnych elektrycznych śmieci.